Banki przegrały pierwszą bitwę z inflacją
Inflacja w coraz szybszym tempie staje się coraz poważniejszym problemem. Banki centralne zbyt długo zwlekały z podwyżkami stóp procentowych, co widać szczególnie w efektach działań naszego NBP.
Na rynku długu mamy ruchy tektoniczne. Dlaczego? Banki centralne przekonały przez lata inwestorów, że rentowności mogą zawsze już zostać niskie, a jeśli nawet wzrosną, bank może kupić dowolną ilość długu i utrzymać rentowność na zakładanym poziomie. Eksperyment przećwiczony po GFC z 2008 r. został uruchomiony na taką skalę w 2020 r, że wiele osób uwierzyło w bezkresną moc Fed, EBC, czy nawet NBP. Dlatego też, rentowności 10-latek w okolicach 2% już wydawały się wysokie, a obligacje na tym poziomie „świetną inwestycją”. Także w Polsce wiele osób mogło mieć problem z wyobrażeniem sobie wzrostu rentowności 10-latek najpierw powyżej 4%, potem 5%.
Na rynku obligacji dzieją się niepokojące rzeczy i zaczyna mieć to coraz większy wpływ na cały rynek finansowy. Rentowności amerykańskich 10-latek wzrosły powyżej 2,8%. Niemieckich powyżej 0,8%, to niby niewiele, ale są najwyżej od 2015 roku, choć EBC utrzymuje ujemne stopy. W Polsce rentowności te są już sporo powyżej 6%.
- Ryzyka inflacyjne były bardzo jasno widoczne już rok temu, ale banki wolały tłumaczyć swoje decyzje obawami o skutki pandemii – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Nie tego powinniśmy oczekiwać po bankach centralnych, które zatrudniają najlepszych fachowców. Gdyby błędy o podobnej skali popełniały zarządy spółek giełdowych, to zostałyby odwołane ze swych stanowisk przez rady nadzorcze reprezentujące interes akcjonariuszy.
Co się zmieniło? Banki przegrały pierwszą bitwę z inflacją. Zamiast reagować na jej wzrost rok temu cynicznie wmawiały rynkom, że to przejściowe i teraz nie tylko straciły wiarygodność, ale same wpadły w widoczny popłoch.
- Banki centralne nie mają wprawdzie akcjonariuszy, ale powinniśmy oceniać je z perspektywy interesariuszy, bo jesteśmy nimi jako uczestnicy życia gospodarczego i jako podatnicy – dodaje ekspert XTB.
Banki centralne myliły się i kontynuowały swoje pomyłki, choć działo się to w różnym stopniu. Gdyby szukać banków, które najszybciej rewidowały swoje błędne decyzje, to takie można znaleźć w krajach rynków wschodzących np. w Meksyku. W naszym regionie takim przykładem jest czeski bank narodowy. Natomiast bankiem, który jeszcze nie zareagował na wysoką inflację jest EBC.
NBP jest bankiem centralnym, którego reakcja była bardzo spóźniona, a jego polityka komunikacyjna dezorientowała inwestorów, obniżając ich zaufanie. Teraz bardzo wysoka inflacja (11,0% w marcu r/r) tłumaczona jest jako skutek wojny w Ukrainie, gdy w rzeczywistości już przed wybuchem tego konfliktu zbrojnego Polska była wśród trzech państw UE o najwyższym wzroście cen, były nawet miesiące, gdy stawała się liderem takiego porównania.
- Efektem wojny w Ukrainie jest szok podażowy, na szoki podażowe można reagować obniżając stopy procentowe, co niestety nie jest możliwe w sytuacji, gdy wcześniej stopy procentowe były bliskie zera i trwało drukowanie pieniędzy przez co doprowadzono do przegrzania gospodarki – komentuje P.Kwiecień.
Inwestorzy na świecie zatem zaczynają zadawać sobie pytanie „a co, jeśli?”. A jest o co pytać. Gdy rozpoczynała się dekada wysokiej inflacji w USA w latach 70-tych, rentowności przekraczały 8%! Naturalnie to całkiem inna historia, ale obecnie takie porównania działają na wyobraźnię i znacznie poszerzają zakres wahań cen, które rynek dopuszcza jako możliwe. A jak wiadomo wzrost rynkowych stóp procentowych to nic dobrego dla gospodarki i giełd na krótką metę.
Teraz podejmowane są decyzje, które przez inwestorów oceniane są jako paniczne. Pojawiają się też obawy, że podwyżki stóp procentowych mogą wywołać światową recesję, na co uwagę zwracają w swych raportach Deutsche Bank i Bank of America.
Co banki centralne powinny zrobić? Przez politykę pieniężną można ograniczać popyt i w konsekwencji wzrost cen. Rządy nie powinny jednak zwiększać swoich wydatków budżetowych, rozdając pieniądze, bo będzie to działanie sprzeczne z podwyżkami stóp procentowych. Przy tym trzeba się pogodzić z tym, że istnieje ryzyko recesji, aby na takie niebezpieczeństwo zareagować w odpowiedniej chwili.