Benzyna po 10 zł? Do tego jednak nie dojedziemy
Popyt na ropę załamie się dopiero, gdy jej ceny dojdą do 150-160 USD za baryłkę. Ceny na polskich stacjach paliw nie przekroczą jednak 10 zł za Pb95.
Przez miesiąc ropa brent podrożała o 10% i na tym nie koniec. Według prognoz banku inwestycyjnego Goldman Sachs ropa podrożeje do 140 USD za baryłkę w II półroczu i taka jej cena będzie utrzymywać się w roku przyszłym. Zatem będzie o ok. 20 USD droższa.
Teoretycznie miało być inaczej. Nie spodziewano się, że powrócą ceny z marcowego rajdu ropy na światowych rynkach.
- Ropa naftowa teoretycznie dostała wszystko co było potrzebne, aby spadły jej ceny – mówi w rozmowie z MarketNews24 Michał Stajniak, ekspert XTB. – Spowolnienie gospodarcze w Chinach doprowadziło do zmniejszenia importu, Stany Zjednoczone zmniejszały strategiczne zapasy o 1 mln baryłek dziennie, a wysokie ceny obniżały popyt.
Rajd cenowy zakończy się, gdy dojdzie do faktycznej destrukcji popytu, a ta może się rozpocząć, gdy ropa będzie kosztować 160 USD za baryłkę.
Optymiści widzą nadzieję w wizycie prezydenta USA w Arabii Saudyjskiej, która ma duże możliwości techniczne szybkiego zwiększania produkcji ropy. Jednak w cenach kontraktów terminowych nie widać takiego optymizmu ze strony inwestorów.
- Różnica pomiędzy benchmarkami brent i WTI to zaledwie jeden dolar, co wskazuje na bardzo wysoki popyt – komentuje ekspert XTB. – Co najmniej w krótkim terminie ceny ropy powinny więc jeszcze podskoczyć. Jednak jeżeli dojdzie to paniki na rynku, z powodu cen 150-160 USD, to będzie ona krótkotrwała.
Ponieważ złoty jest słaby wobec dolara, to w Polsce benzyna na stacjach paliw jest tym bardziej droga. Ceny powyżej 8 zł/l Pb95, można nazwać już popularnymi. Przed nami wakacje, tym bardziej poziom 8 zł zostanie przebity na pozostałych stacjach.
- Ceny paliw to w każdym kraju temat polityczny i to właśnie z tego względu nie spodziewam się, że zobaczymy benzynę za ponad 10 zł, choć ze względów fundamentalnych byłoby to możliwe – mówi M.Stajniak.