Biała flaga wywieszona w walce z inflacją?
Banki centralne różnie reagują na groźną inflację. Przykładem różnice pomiędzy NBP i Fed. Fed jest bardziej zdeterminowany, aby obniżyć inflację.
Nawet Fed ma wątpliwości jak silna jest gospodarka USA. Przy napływających danych może jednak okazać się, że będzie musiał jeszcze bardziej zaostrzyć swoją politykę.
- Gdy jesienią inflacja w USA zaczęła spadać, bo malały ceny surowców i zadziałał tzw. efekt bazy, a wskaźniki gospodarcze zaczęły się pogarszać, to rynki wyrobiły sobie pogląd, że Fed uzna, iż odrobił już swoją „pracę domową” – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – I jeżeli da sobie spokój z podwyższaniem stóp procentowych, to już będzie można rozważać skutki ich obniżania, co przywróci hossę na Wall Street. Bo rynki w ostatnich latach przyzwyczaiły się, że do interwencjonizmu Fed poprzez wspieranie gospodarki, a nie do „dokręcania śruby”.
Dane z początku roku zmieniają te wyobrażenia. Rynek pracy jest bardzo mocny. Inflacja spadła, ale mniej niż oczekiwał rynek. Wskaźniki w usługach, które pokazują siłę klienta, zaczęły się poprawiać.
Teraz coraz bardziej prawdopodobny jest scenariusz, że Rezerwa Federalna zakończy proces podwyżek stóp procentowych dopiero w drugiej połowie lata, po czym przejdzie w tryb oczekiwania i będzie przyglądać się sytuacji rynkowej w celu podjęcia dalszych kroków. Jastrzębio brzmi, że docelowy poziom stóp procentowych przekroczy poziom 5,4%. Niemniej rynki nie biorą chyba takich wypowiedzi na poważnie, ponieważ oczekiwania co do podwyżek stóp procentowych wyceniane przez rynki powróciły do zakresu 5,25-5,5% z wcześniejszych 5,5-5,75%.
- Stopy procentowe w USA są już tak wysokie, że podwyżka o kolejne 25 pkt. bazowych jest mniej istotna o tego, czy zostanie utrzymany dotychczasowy kierunek polityki Fed – komentuje ekspert XTB. – Rynki myślą nie o pojedynczej podwyżce, ale o tym czy Rezerwa Federalna wywiesi białą flagę.
Teraz ten moment się oddala. Rynki muszą przestawić się na myślenie o dłuższym okresie prowadzenia restrykcyjnej polityki, schładzającej popyt. Dla firm stosujących mocną dźwignię finansową oznacza to finansowe kłopoty.
Banki centralne zachowują się różnie, choć najważniejsze dla światowej gospodarki raczej podążają za Fed. Jednak już japoński bank niekoniecznie. O ile Fed w styczniu zdjął z rynku ponad 100 mld USD (tzw. redukcja bilansu), to Bank Japonii zwiększył dodruk pieniędzy o ponad 200 mld USD, ponieważ kraj ten nie ma poważniejszych problemów z inflacją. Natomiast EBC w marcu rozpocznie realizację programu redukcji bilansu.
O ile determinacja Fed dotycząca walki z inflacją zaskoczyła pozytywnie, to w przypadku RPP jest inaczej. To polityka NBP jest o wiele bardziej zagadką.
Możliwe, że Fed woli zaryzykować niską recesją niż pogodzić się z długotrwałą, wysoką inflacją.
- Fed i RPP stosują przyjęły dwa odmienne podejścia, NBP argumentuje, że wcześniej zaczął wprowadzać podwyżki stóp procentowych, co jest prawdą – dodaje P.Kwiecień z XTB. – Dla mnie niepokojące jest, że NBP w swych projekcjach nawet do 2025 r. nie pokazuje dojścia do celu inflacyjnego. Fed woli zaryzykować, że gospodarka sobie źle poradzi, ale inflacja zejdzie do celu, natomiast RPP ten balans jest przesunięty w kierunku wzrostu gospodarczego.