Czy zdążymy wybudować sześć bloków elektrowni jądrowych?
W Polsce ma powstać sześć bloków elektrowni jądrowych, potencjalnie zlokalizowanych w czterech miejscach. Jeżeli rząd nie podejmie decyzji w tym roku, to temat przestanie być aktualny.
Rząd w "Polityce Energetycznej Polski 2040 r." bierze pod uwagę dwie lokalizacje na Pomorzu (Lubiatowo-Kopalino oraz Żarnowiec), a także dwie inne, na północ od Konina, czyli okolice obecnej elektrowni Pątnów lub elektrowni Bełchatów w województwie łódzkim.
Budowa pierwszego bloku jądrowego powinna rozpocząć się nie później niż w 2026 r., a do 2043 r. powinno zostać uruchomionych 6–9 GW mocy. Uruchomienie pierwszego bloku (o mocy 1–1,6 GW) w pierwszej elektrowni jądrowej zaplanowano na 2033 r. Planowane jest uruchomienie kolejnych pięciu takich bloków, w odstępach 2–3 lat.
- 2021 rok to oznacza „być albo nie być” dla energetyki jądrowej w Polsce, musimy podjąć decyzję czy i z kim budujemy elektrownie jądrowe, a jeżeli maja to być Amerykanie to właśnie w bieżącym roku powinniśmy podpisać pierwsze umowy – mówi w rozmowie z MarketNews24 Wojciech Jakóbik, red.nacz. BiznesAlert.pl. – Jeśli tak się nie stanie trzeba będzie zmienić polską politykę energetyczną.
To „duży” atom miałby stabilizować sytuację polskiej energetyki, gdy rozwijać będziemy odnawialne źródła energii. Presja na odchodzenie od węgla jest coraz większa, z OZE związana jest polityka UE dotycząca finansowego wspierania rozwoju energetyki.
- Natomiast „mały” atom, w który chce inwestować najbogatszy z Polaków Michał Sołowow, jest to rozwiązanie połowiczne, bo skala jest za mała i nie wiadomo czy ta technologia wejdzie w życie dostatecznie szybko, bo przewidywania dotyczą dopiero w trzeciej dekady XXI wieku – komentuje W.Jakóbik.