Dlaczego złoty jest zaskakująco mocniejszy pomimo rekordowej inflacji
Spadające ceny energii pozytywnie wpływają na europejskie waluty. Wzmacniało się euro, co sprzyja złotemu. Jednak wzmocnienie złotego jest zaskakująco wysokie.
Czym jest to spowodowane? Ciepła jesień w Europie wywołuje spadek cen notowanych tu surowców energetycznych i tym samym wspiera euro. Nadchodząca zima powinna okazać się łaskawa dla Europy, jak wynika z prognoz pogody. Nie doświadczymy kryzysu energetycznego, a już na pewno nie na taką skalę jak się obawiano.
Euro przebiło nawet poziom parytetu wobec dolara, jednak powróciło na długo do stanu, który znaliśmy przez wiele lat. Rynek szuka, która z tych walut jest silniejsza.
- Powrót pary EUR/USD do parytetu jest bardzo dobrą sytuacją dla europejskiej gospodarki bo większość surowców jest na świecie notowanych w amerykańskiej walucie – mówi w rozmowie z MarketNews24 Michał Stajniak, ekspert XTB. – Gdy euro odrabia swą pozycję, to inflacja może być redukowana w kolejnych miesiącach. Jednak jednocześnie wskaźniki PMI dla najważniejszych gospodarek strefy euro znajdują się poniżej 50 punktów, co oznacza, że przedsiębiorcy oczekują recesji.
Ostatnie dni pokazują też jak istotny dla notowań złotego jest sentyment na globalnych rynkach, zwłaszcza w krótkim terminie. Przez miesiąc euro osłabiło się wobec złotego o 3,5%, a dolar o 2,6%.
Złoty mógłby być jeszcze silniejszy, ale mamy swoje wewnętrzne problemy, przede wszystkim jest to brak dostępu do środków z KPO, spowodowany konfliktem polskiego rządu z krajami UE, a grozi nam też zablokowanie dostępu do Funduszu Spójności, co byłoby jeszcze większym problemem. Natomiast BGK dwukrotnie wycofał się ze sprzedaży obligacji hurtowych, przeznaczonych dla zagranicznych inwestorów, którzy być może oczekują jeszcze wyższych premii za ryzyko, albo BGK chciał poczekać na lepsze warunki rynkowe. Ocenie polskiej gospodarki szkodzi też rekordowa inflacja, za październik to już 17,9% (wg wstępnych danych GUS).
Nie ma w sumie jednego bardzo oczywistego powodu dużych zmian na rynku walutowym. Sezon wyników w USA okazał się (jak na razie) dobry dla tradycyjnych spółek i znacznie gorszy dla flagowych spółek technologicznych. W Chinach zaczęło mówić się o pewnym luzowaniu restrykcji COVID, choć napływające informacje są nieco sprzeczne.
Powodów zmian kursowych jest wiele, wydaje się jednak, że globalnie to przede wszystkim przejaw nadal sporej ilości pieniądza na rynku. Jeśli banki centralne chcą ograniczyć popyt aby zdusić presję inflacyjną, nie będzie to dobre dla przyszłych wyników tradycyjnej gospodarki. Jednak rynki na chwilę obecną się tym nie przejmują, a mocny ruch wzrostowy na EURUSD i rosnące giełdy oznacza silne wsparcie dla notowań złotego.
Choć lokalnie nie zmieniło się kompletnie nic, dolar potaniał o niemal 40 groszy. Za dolara podobnie jak za euro trzeba płacić poniżej 4,70 zł. Za franka cena jest minimalnie wyższa od tego poziomu.
Długoterminowa tendencja na razie jednak nie uległa zmianie. Przy inflacji w Polsce znacznie przekraczającej tę w strefie euro, presja na osłabienie złotego będzie kontynuowana i nawet na wykresie EURPLN obecny ruch jest jedynie korektą w dłuższym ruchu wzrostowym.
Przepływ kapitału ze spółek technologicznych do aktywów „starej gospodarki” przybrał tak bardzo na sile, że europejskie rynki kompletnie zignorowały listopadowe posiedzenie Fed, co widać choćby w notowaniach WIG20, najwyższych od końcówki sierpnia.
- Nie zmienia to faktu, że rynki oczekują na kolejne decyzje Fed przyglądając się wskaźnikom nieco słabnącej inflacji konsumenckiej w USA – komentuje ekspert XTB. – Oceny, że nadchodzi koniec dominacji dolara i rentowności długu w USA będą spadać wydają się jednak przedwczesne, rentowności są nadal powyżej 4%. Jednak wydaje się, że dołek na parze EUR/USD jest już za nami, nawet gdyby Fed podnosił nadal stopy procentowe.