Euro było tak słabe tylko jako niewidzialna waluta
Parytet został złamany. Euro było wcześniej słabsze od dolara tylko jako niewidzialna waluta. Trwało to przez trzy lata, gdy nie było jeszcze monet i banknotów nowej waluty, a euro wykorzystywano tylko do celów rozrachunkowych.
Kurs EUR/USD zszedł nawet poniżej psychologicznej bariery 1,0000. Parytet został jednak wybroniony. Gdyby obecny sentyment utrzymał się najbliższym czasie, poziom 1,0215 powinien być traktowany jako krótkoterminowy opór. Z kolei gdyby został on przekroczony, notowania miałby szansę na atak nawet strefy oporowej przy 1,0360. Długoterminowy trend na EUR/USD pozostaje spadkowy, a po zakończeniu korekty, niewykluczone jest wygenerowanie kolejnego impulsu spadkowego.
Za tę sytuację odpowiada kilka czynników, a w pierwszej kolejności różna polityka banków centralnych Fed i ECB, bo o ile Fed wprowadził już podwyżki stóp procentowych, to EBC dopiero zapowiedział pierwszą podwyżkę na lipiec, wcześniej długo powstrzymując się przed deklaracjami kiedy do tego dojdzie.
- Podnoszenie stóp procentowych co do zasady sprzyja wzmacnianiu się konkretnej waluty - mówi w rozmowie z MarketNews24 Maciej Kietliński, ekspert XTB. – Drugim czynnikiem osłabiającym euro jest wojna w Ukrainie, która jest sporym czynnikiem ryzyka dla całego regionu. W sumie mamy taki skutek, że kapitał odpływa od euro w stronę dolara, który uważany jest za bezpieczną walutę.
O skali zmian na rynku walutowym może świadczyć to, że w 2008 r. euro było rekordowo silne wobec dolara, relacja na tej najważniejszej parze walutowej wynosiła 1,6.
Tak silnego euro długo nie zobaczymy. Najnowsze perspektywy dla euro nie są dobre, co jest związane z dostawami rosyjskiego gazu do Europy.
- Kapitał nadal będzie płynął w kierunku dolara, dlatego powinniśmy oczekiwać dalszego wzmacniania się tej waluty – dodaje ekspert XTB. – Ponieważ dane z amerykańskiego rynku pracy są dobre Fed ma zielone światło do wprowadzania kolejnych stóp procentowych.
Patrząc z kolei na złotego, to lokalna korekta na EUR/USD wspiera odreagowanie na naszej krajowej walucie. Jednak złoty znajduje się od dłuższego czasu w tendencji spadkowej i na razie nie widać sygnałów które mogłyby ten trend zmienić. Tym bardziej, że ostatnie działania RPP nie spełniły oczekiwań rynku (RPP podniosła stopy jedynie o 50 punktów bazowych, podczas gdy oczekiwania kształtowały się na poziomie 75 pb, bądź więcej). Dodatkowo, wypowiedź prezesa NBP może sugerować, że w tym roku należy spodziewać się tylko jednej podwyżki i to o jedynie 25 punktów bazowych, a wprowadzone przez polski rząd wakacje kredytowe nie będą wspierały siły złotego.
Perspektywy dla złotego nie są optymistyczne. Po dziesiątej podwyżce stóp procentowych prezes NBP zapowiedział, że jest możliwa w Polsce recesja techniczna czyli spadek PKB w kolejnych dwóch kwartałach. NBP obniżył swoje prognozy dotyczące PKB w 2023 r. jednocześnie podwyższając prognozy dotyczące inflacji, która ma być dwucyfrowa w przyszłym roku i jednocześnie najwyższa w krajach UE.
- Może być drogo i może być biednie, co oznacza także nie najlepsze perspektywy dla warszawskiej giełdy – komentuje M.Kietliński.
Inwestorom brakuje optymizmu, ponieważ uwzględniają przyszłoroczne wybory parlamentarne i samorządowe. Należy spodziewać się, że rząd będzie zwiększał wydatki, aby uzyskać uznanie w oczach wyborców, a to oznacza, że polityka rządu i NBP powinna być jeszcze bardziej rozbieżna wtedy walka z inflacja okaże się jeszcze mniej skuteczna.
Najnowszy pomysł rządowy w tym kierunku to propozycja opodatkowania zysków nadzwyczajnych.