Giełdowa anomalia: ropa jak radioaktywny odpad – dopłacą ci, jeśli ją kupisz
Cena ropy naftowej na giełdzie spadła poniżej zera – coś tak irracjonalnego zdarzyło się po raz pierwszy w historii. Jak to możliwe? Czy inwestowanie w ropę jest teraz bardziej ryzykowne niż w „akcje śmieciowe”?
Spadek ceny jakiegokolwiek towaru poniżej zera wydaje się być sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem. Skoro trzeba dopłacić, żeby się go pozbyć, oznacza to, że sprzedający faktycznie staje się kupującym, ponieważ to on musi wyłożyć gotówkę.
– Szukając jakiegoś porównania dla tej sytuacji można powiedzieć, że ropa WTI z dostawą w maju została potraktowana przez inwestorów jak odpad radioaktywny. Gdy właściciel musi się go pozbyć, musi zapłacić za to, żeby ktoś inny go przechował – mówi w rozmowie z MarketNews24 Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią.
Jak taka sytuacja jest możliwa, skoro ceny ropy na światowych rynkach pozostają w granicach 10-20 USD za baryłkę? Odpowiedź leży w gatunku ropy, miejscu ulokowania jej magazynów i różnicy między cenami ropy w zależności od terminu jej dostawy. Poniżej zera spadły ceny kontraktów terminowych przewidujących fizyczną dostawę ropy WTI w maju do/z oficjalnych magazynów używanych dla tego rodzaju ropy przez giełdę NYMEX. Te magazyny będą pełne. Gospodarki i transport funkcjonują w minimalnym zakresie, więc gdy ropa jest nadal wydobywana w dużych ilościach, nie ma jej kto konsumować by zrównoważyć podaż. Tymczasem kontrakty na ropę WTI z dostawą np. w grudniu mogą już utrzymywać znacznie wyższą cenę, ponieważ inwestorzy uważają, że na jesieni życie wróci do normalności i ropa znowu będzie światu potrzebna.
- Aktualnie inwestorzy oceniają, że do końca czerwca sytuacja wokół epidemii Covid-19 się nie zmieni, czyli blokady w transporcie pozostaną – wyjaśnia ekspert CMC Markets. – Jednocześnie zakładają, że w grudniu sytuacja, dotycząca nie tylko ropy, ale też ogólnie gospodarki, będzie już normalna. Tak przewidują na przykład linie lotnicze, uznając że w czerwcu nie będą latać, ale na koniec roku już tak, więc kupują kontrakty na ropę z dostawą w grudniu.
Generalnie perspektywy dla cen ropy naftowej, niezależnie od rodzaju kontaktów, są słabe. Mimo niedawnego porozumienia krajów OPEC+ o ograniczeniu wydobycia, nadprodukcja ropy jest znacząca. Nie są w stanie jej zniwelować nawet zamknięcia szybów naftowych, które przy obecnych, niskich cenach stają się nierentowne. W związku z nadwyżkami ropy zapełniają się jej magazyny na całym świecie, a wolnego miejsca zaczyna brakować już nawet na tankowcach.
Czy spadkowy trend oznacza zatem, że ropa to dobry wybór dla inwestorów grających na spadki? – Obecnie inwestowanie w ropę można przyrównać do najbardziej ryzykownych operacji finansowych. Zmienność cen jest gigantyczna, przecież wspomniane kontrakty na ropę straciły całą swoją wartość, a nawet spadły poniżej zera w ciągu zaledwie jednego dnia. Na tym rynku jest bardzo dużo kapitału spekulacyjnego – bywają dni, że jego napływ w ramach funduszy ETF jest rekordowy – ocenia Łukasz Wardyn. Olbrzymie, kilkudziesięcioprocentowe zmiany są więc możliwe w dwie strony.
Inne ryzyko wiążę się z zamykaniem coraz większej liczby szybów naftowych. Gdyby zapotrzebowanie na ropę miało wrócić do poziomów sprzed epidemii, nagle ceny mogłyby gwałtownie skoczyć, powodując z kolei szok inflacyjny.