Inwestycją życia stało się kupowanie ropy? To może być też największa porażka
Bardzo duże zainteresowanie wzbudzają inwestycje w ropę naftową, ponieważ jej ceny spadły do poziomów nie widzianych od kilkunastu lat. Jednak niewielu inwestorów wie, że będą musieli ponieść bardzo wysokie koszty jej magazynowania.
Inwestorzy ulegają iluzji, ponieważ w poprzedniej dekadzie jej cena przekraczała nawet 100 USD za baryłkę. W porównaniu tylko do września 2018 r., gdy ropa kosztowała 85 USD, jej cena spadła o 37 proc. Perspektywy zarobienia na wzroście cen wydają się więc wyjątkowo atrakcyjne.
- Wydaje się, że to może być inwestycja życia – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Jednak rynek ropy był bardzo zbilansowany, zużycie globalne pozostawało tak olbrzymie a podaż była tak bardzo dostosowywana do popytu, że nie istniała potrzeba magazynowania nadmiaru ropy naftowej.
Teraz na rynku mamy gigantyczny wstrząs, popyt drastycznie spadł, a możliwości jej magazynowania na tankowcach są bardzo ograniczone.
To odróżnia inwestowanie w ropę nie tylko od rynku akcji, ale także wielu innych surowców.
- Tutaj inwestujemy w kontrakty i choć cena ropy jest bardzo niska, ale trzymamy tę pozycję przez dłuższy okres czasu, to kolejne rolowanie kontraktów do czasu dużych wzrostów cen okaże się bardzo niekorzystne, właśnie ze względu na uwzględniane koszty magazynowania ropy naftowej – wyjaśnia ekspert XTB.
Kupując bardzo tanią ropę można więc stracić, nawet gdy jej ceny wzrosną.