Najwięksi przegrani i najwięksi wygrani na rynku nieruchomości
Ten rok będzie rekordowy dla rynku mieszkań, w dużym stopniu dzięki temu, że rząd nie wprowadził skutecznie żadnego programu ingerencji. Największym wygranym na rynku nieruchomości są jednak magazyny.
Ceny mieszkań rok do roku wzrosły o 10,01%, a są to dane za październik. Prawdopodobnie wybudujemy w tym roku najwięcej mieszkań w czasach gospodarki rynkowej, ich liczba prognozowana jest na 230 tys.
Mieszkania w tym roku dobrze się sprzedawały i dobrze budowały, a wiele osób kupowało je ze względów inwestycyjnych. Rekordowy wynik zawdzięczamy przede wszystkim deweloperom.
Przez 10 miesięcy rozpoczęto w Polsce budowę prawie 239 tysięcy nowych mieszkań. Tu przede wszystkim zasługa deweloperów, którzy rozpoczęli budowę prawie 141 tysięcy mieszkań - to o 39% więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem. Budujący na własne potrzeby w okresie od stycznia do października zaczęli budować prawie 94 tys. nowych domów - o 19% więcej niż w analogicznym okresie 2020 r.
Zdecydowanie ożywiły się też fundusze inwestycyjne, co widoczne jest w wartości zakupionych mieszkań na rynku polskich nieruchomości.
Najwięcej transakcji wartościowo przeprowadzono na rynku magazynów (dane za I półrocze), a stało się to właśnie ze względu na skutki covidu. Dynamika wzrostu handlu przez internet była bardzo duża, a tego typu firmy handlowe potrzebowały więcej powierzchni magazynowej.
- Nieruchomości mieszkaniowe wskoczyły na miejsce za nieruchomościami magazynowymi i biurami - mówi w rozmowie z MarketNews24 Dariusz Węglicki, dyrektor zarządzający funduszem Catella Polska. – To magazyny są największym wygranym, powierzchnie magazynowe świetnie się sprzedają. Natomiast biura wróciły na rynek transakcji, po okresie osłabienia.
Mieszkania przeskoczyły nieruchomości handlowe. Jest to ta część rynku nieruchomości, na której utrzymuje się duża niepewność, ze względu na pandemię zmieniają się zasady dostępności centrów handlowych. Atrakcyjniejsze są te nieruchomości handlowe, w których dostęp do sklepów jest z zewnątrz budynku.
Bardzo mała część rynku to domy studenckie, nadal jest nadspodziewanie mała w porównaniu do dużej liczby studentów w Polsce.
- W naszym projekcie w Krakowie mamy wynajęte wszystkie pokoje, gdybyśmy ich mieli trzy razy więcej, też byśmy je wynajęli – wyjaśnia D.Węglicki.
To właśnie w przypadku akademików i mieszkań na wynajem najbardziej widać jak dalece podaż nie nadąża za popytem. Zbyt małą podaż mogą dodatkowo ograniczyć rozwiązania podatkowe zawarte w Polskim Ładzie, dotyczące rynku nieruchomości. Jeżeli od kosztów uzyskania przychodów fundusze inwestycyjne nie będą mogły wliczać już amortyzacji, to utrzymanie stopy zwrotu z inwestycji będzie wymagało podnoszenia czynszów.
- Państwo PiS nigdy nie miało własnej koncepcji działań na rynku mieszkaniowym, rząd najpierw stawiał na mieszkania na wynajem, teraz chce dofinansowywać zakup mieszkań na własność – komentuje D.Węglicki. – Teraz chce wprowadzić podatek od niewynajętych mieszkań, aby ograniczyć zakup mieszkań na wynajem, a przecież dzieje się to wszystko, gdy mamy w Polsce rekordową w XXI wieku bardzo niebezpieczną inflację.
Jeżeli potwierdzą się przewidywania analityków, że wybudujemy w tym roku rekordową w XXI wieku liczbę mieszkań (230 tys.), to będzie to sukces deweloperów, osiągnięty dzięki temu, że rząd nie zajmował się skutecznie swymi projektami ingerencji na rynku nieruchomości.