NBP nie obroni złotego, a panika szkodzi bardzo polskiej walucie
Bardzo drożeje ropa i jednocześnie traci złoty, to oznacza problemy dla polskiej gospodarki. Próbę umocnienia złotego podjął NBP, który w odpowiedzi na osłabienie polskiej waluty sprzedał "pewną ilość walut obcych". Efekt był jednak krótkotrwały.
Po fali ogólnej paniki w ubiegłym tygodniu, teraz rynek zaczyna bardzo wybiórczo reagować na otaczającą nas rzeczywistość. Na globalnych giełdach sytuacja uległa stabilizacji pomimo jastrzębiego wystąpienia szefa Fed. Bardzo drożeje natomiast ropa i jednocześnie traci złoty. Czy działania NBP mogą okazać się skuteczne i przynieść wzmocnienie polskiej waluty?
- Nadal widzimy dużą presję na osłabienie złotego wynikającą z decyzji kapitału globalnego, który wobec wojny w Ukrainie woli odsunąć się od źródła problemu, ale również od najbliższego otoczenia i dlatego traci również czeska korona i węgierski forint – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – To pierwszy z powodów, że działania NBP okażą się nieskuteczne, tak jak nieskuteczne okazały się podobne interwencje banków centralnych w minionych latach.
Osłabienie złotego powodują też sami Polacy. Decydują się na zakup walut obcych być może w najgorszym momencie. Paniczne rzucanie się na waluty odbywa się w najgorszym momencie, dla tych którzy to robią. Podobnie było w lutym 2009 roku.
- Gdy dolar był po 3,80 zł i euro poniżej 4,50 zł nikt mnie nie pytał czy kupować obce waluty, a teraz mamy panikę i jestem zasypywany takimi pytaniami – dodaje ekspert XTB. – Osłabienie złotego związane z dwoma czynnikami, o których mówiłem nie ma nic wspólnego z fundamentami, są one wprawdzie niekorzystne dla europejskich walut i korzystne dla dolara, ale nie aż w takim stopniu jak to widzimy w zmianach kursów walut.
Przy takich emocjach jakie są na rynku NBP nie może wiele zrobić, aby poprawić sytuację. Może jedynie ją pogorszyć, gdyby podjął złe decyzje, a przecież nasila się presja na inflację ze względu na zmiany cen ropy.
Ceny ropy w tym tygodniu „zerwały się ze smyczy”. Jeszcze w poniedziałek rano dziwiliśmy się relatywnie niedużej reakcji na tym rynku, wskazując na potencjalnie duży ubytek rosyjskiej ropy. Ta nie została jak na razie objęta embargo przez kraje Zachodu, ale nasilają się spekulacje, że decyzje w tym kierunku mogą zmierzać. To sprawia, że firmy „na wszelki wypadek” coraz częściej nie zamawiają ropy z Rosji, a w konsekwencji cena innych gatunków (jak brent czy WTI, obecnie odpowiednio 119 i 115 USD/baryłka) gwałtownie rośnie.
Na rynku jest dużo niepewności, na ile rosyjski eksport może zostać wstrzymany do Europy, a jeśli tak, przekierowany do Azji. A w zależności od odpowiedzi na te pytania otrzymujemy naprawdę skrajne scenariusze cenowe. Na razie jednak ceny rosną, a to oznacza problemy.
Wystąpienie szefa Fed w Kongresie pokazuje dlaczego rynki nie potrafią skoncentrować się na kilku rzeczach na raz. Powell oczywiście wspomniał o niepewności związanej z Ukrainą, jednak nie zrobił ani kroku wstecz w kwestii zapowiadanego zwrotu w polityce pieniężnej. Ba, zasugerował możliwe podwyżki o 50 punktów bazowych (choć nie w marcu) jeśli inflacja będzie wysoka. Giełdy jednak zakończyły dzień wzrostami.
Natomiast rysujący się coraz jaśniej kontrast pomiędzy polityką Fed (brak reakcji na inwazję) a EBC (opóźnienie normalizacji) sprzyja dolarowi i pogłębia dodatkowo problemy złotego, gdzie widzimy odpływ kapitału (z całego naszego regionu). To bardzo komplikuje sytuację dla RPP, ponieważ drogi dolar i bardzo droga ropa oznaczają dalszy wzrost inflacji pomimo zastosowanej tarczy antyinflacyjnej.
Pojawiły się też obawy, że przewidywany wzrost polskiego PKB będzie o 2-2,5 pkt. proc. niższy ze względu na wojnę w Ukrainie. Czy NBP może zrezygnować z kolejnych podwyżek stóp procentowych, uznając, że w ten sposób ochroni polski wzrost gospodarczy?
- Inflacja uciekła NBP, decyzje RPP były spóźnione i teraz z inflacją mamy problem do kwadratu – ocenia P.Kwiecień. – NBP mógłby dziś nie przejmować się inflacją i chronić wzrost gospodarczy, gdyby ta mieściła się w celu inflacyjnym, a do tego nam bardzo daleko. Dalsze podwyżki stóp procentowych powinny sprzyjać złotemu, tyle że na dłuższą metę.
Złoty już osłabił się tak bardzo, że prawdopodobne staje się teraz jego wzmocnienie, choć pewności mieć nie możemy, zwłaszcza ze względu na okoliczności związane ze skalą agresji Rosji na Ukrainę.