Coraz groźniejsze wyłudzanie kredytów metodą na "słupa"
Choć wydaje się, że własna tożsamość jest bezcenna, to obietnica łatwych pieniędzy może być na tyle kusząca, że są osoby, które decydują
Choć wydaje się, że własna tożsamość jest bezcenna, to obietnica łatwych pieniędzy może być na tyle kusząca, że są osoby, które decydują się na jej sprzedaż udostępniają swoje dane tożsamości ludziom wyłudzającym kredyty. Zostają tzw. słupami, wchodząc we współpracę z przestępcą.
Sprzedawanie danych osobowych to przestępstwo w białych rękawiczkach, kara za współudział może wynieść nawet 8 lat pozbawienia wolności.
Potocznie zwany „słup” to osoba, która kierowana chęcią łatwego zarobku, dobrowolne udostępnia swoje dane w celu wzięcia kredytu lub pożyczki, przy czym sama nie jest rzeczywistym kredytobiorcą. Udzielanie swoich danych osobowych, aby ktoś inny mógł wziąć kredyt nie jest jednak „niewinną przysługą”. To pułapka i prosta droga do bankructwa. To także udział w przestępstwie.
„Słup" nie dostaje pieniędzy, które wypłaca bank czy firma pożyczkowa ani też nie jest gwarantem spłaty zaciągniętego zobowiązania. To najczęściej człowiek nieświadomy tego, że uczestniczył w przestępstwie, jednak świadomie wchodząc w porozumienie i współpracę ze sprawcami, wprost podlega się pod art. 297 § 1 kodeksu karnego. Co więcej, to nie jedyny paragraf, pod który może podlegać takie działanie. Wyłudzenie kredytu, a więc osiągnięcie korzyści majątkowej, zazwyczaj związane jest z doprowadzeniem banku do niekorzystnego rozporządzenia swoim mieniem.
- Przestępcy liczą na naiwność osób młodych, ludzi z problemami finansowymi, czy po prostu na nieznajomość prawa - mówi w rozmowie z MarketNews24 Marcin Gozdek, dyrektor Departamentu Rynku Detalicznego z Biura Informacji Kredytowej. - W prasie pojawiają się ogłoszenia: "Nie posiadam udokumentowanych dochodów. Szukam osoby, która pomoże mi wziąć kredyt", na które wiele osób daje się skusić.