Polska wyżej w rankingu restrykcyjnych państw wobec konsumentów
Europejska sieć think tanków EPICENTER opublikowała drugą edycję Indeksu Państwowego Paternalizmu w UE – The Nanny State Index. Indeks ten mierzy poziom restrykcyjności przepisów regulujących sprzedaż oraz konsumpcję jedzenia, napoj
Europejska sieć think tanków EPICENTER opublikowała drugą edycję Indeksu Państwowego Paternalizmu w UE – The Nanny State Index. Indeks ten mierzy poziom restrykcyjności przepisów regulujących sprzedaż oraz konsumpcję jedzenia, napojów bezalkoholowych, alkoholu, tytoniu i e-papierosów w 2016 r. w 28 krajach UE.
Im wyżej dany kraj jest w rankingu tym bardziej restrykcyjne obowiązują w nim przepisy. Nowe restrykcje w Polsce spowodowały, że Polska znalazła się na 9. miejscu w najnowszym rankingu (rok temu nasz kraj zajął lepszą, 15. pozycję).
Politycy i państwowi regulatorzy od lat tworzą i wprowadzają liczne przepisy, które określają co, jak, gdzie i za jaką cenę możemy jeść, pić czy palić. Nie dotyczy to wyłącznie substancji kojarzących się z restrykcyjnymi politykami państw, takich jak papierosy, alkohol czy inne używki (np. marihuana), ale też coraz częściej słodyczy, słodkich napojów czy wielkości opakowań leków dostępnych poza aptekami lub bez recepty. Podatki nakładane na różne substancje, obok standardowego podatku konsumpcyjnego VAT, mają z jednej strony zapewnić więcej środków w państwowym budżecie, a z drugiej zniechęcać do ich konsumpcji.
Restrykcje są często argumentowane państwowym paternalizmem tzn. politycy i urzędnicy twierdzą, że wiedzą lepiej, co jest dla innych ludzi dobre i złe oraz jak jednostki powinny kształtować swoje życie. To nie tylko ograniczanie wolności, ale też niszczenie ludzkiej odpowiedzialności. Politycy zastępują restrykcyjnym paternalizmem system, w którym dorośli ludzie samodzielnie decydują o korzystaniu z określonych produktów, czerpiąc z tego przyjemność czy ponosząc osobiście konsekwencje swoich wyborów.
- Kolejna edycja tego rankingu państw pokazuje jak daleko posuwają się politycy w kontroli nad naszym codziennym życiem. Mamy nie tylko do czynienia z ograniczaniem wolności jednostek, ale także z niszczeniem poczucia odpowiedzialności za siebie. Dorośli ludzie powinni mieć znacznie większą swobodę w podejmowaniu decyzji dotyczących tego, co i gdzie chcą jeść, pić czy palić - mówi w rozmowie z MarketNews24 Marek Tatała, ekspert Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR). - Edukacja nie powinna być zastępowana przez restrykcje.