Orlen i Lotos tworzą fikcję wokół opłaty emisyjnej: zapłacą konsumenci
Orlen i Lotos zapewniają, że konsumenci nie odczują planowanego przez rząd wprowadzenia opłaty emisyjnej, ponieważ ceny paliw nie ulegną zmianie. Trudno uwierzyć, bo jeżeli nie konsumenci, to kto? Odpowiedź jest taka: wszyscy podatnicy
Orlen i Lotos zapewniają, że konsumenci nie odczują planowanego przez rząd wprowadzenia opłaty emisyjnej, ponieważ ceny paliw nie ulegną zmianie. Trudno uwierzyć, bo jeżeli nie konsumenci, to kto? Odpowiedź jest taka: wszyscy podatnicy.
Opłata emisyjna ma wynosić ok. 10 gr na litrze paliw. Jeżeli Orlen i Lotos wezmą ten koszt na siebie, to obniżą swoje zyski może nawet o połowę. Deklaracje obu koncernów nie są o tyle zaskakujące, że w obu największym akcjonariuszem jest Skarb Państwa.
- Jeżeli obie firmy zmniejszą swe zyski, to zapłacą mniejsze podatki do budżetu państwa i mniejszą dywidendę roczną, której największa część trafia do Skarbu Państwa - mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Aleksander Łaszek, główny ekonomista FOR. - Konsekwencją będą także mniejsze inwestycje tych firm.
Żeby nowa opłata miała sens dla budżetu państwa muszą ją zapłacić konsumenci, co przyznaje Ministerstwo Finansów. A ekspertowi przypomina to dyskusję poprzedzającą wprowadzenie podatku bankowego, którego koszt został przerzucony na konsumentów.
- Jeżeli ta opłata ma być związana z walką ze smogiem, to przede wszystkim powinniśmy ograniczyć tzw. niską emisję, która jest związana ze spalaniem węgla najgorszej jakości, ale rząd ochrania kopalnie - komentuje A.Łaszek.