Panele fotowoltaiczne są jak jazda na gapę?
Zasady rozliczania energii z domowej fotowoltaiki już prawdopodobnie nigdy nie będą tak korzystne. Rząd chce schłodzić tempo rozwoju rynku prosumenckiego.
W tym roku liczba gospodarstw domowych z panelami fotowoltaicznymi prawdopodobnie zwiększy się o 300 tys. Tempo jest więc nadal imponujące. Jednak coraz mniej korzystne będą zasady rozliczania dla tzw. biernych prosumentów. Likwidowany będzie system opustów, który posiadaczom paneli pozwala odzyskać 80 proc. energii przesyłanej do sieci, gdy nie jest wykorzystywana na bieżące potrzeby gospodarstwa domowego.
- Dzisiejszy model rozliczania prosumentów jest trochę jak jazda na gapę, ponieważ osoby, które mają fotowoltaikę na dachu nie pokrywają kosztów dystrybucji energii elektrycznej – mówi w rozmowie z MarketNews24 Bartłomiej Derski, ekspert WysokieNapiecie.pl. – Te koszty muszą ponosić ci, którzy nie mają fotowoltaiki.
Lista przygotowywanych zmian jest dość długa, być może wprowadzane będą rozwiązania przejściowe, zanim dojdziemy do rozwiązań docelowych. Pomysł rządu jest taki, że od 2024 r. będziemy sprzedawać nadwyżki energii elektrycznej po cenach rynkowych, z danej godziny, gdy dostarczamy energię. Natomiast potrzebną energię będziemy kupować pokrywając już także koszty dystrybucji.
- Te zmiany mogą okazać się korzystne dla dość wąskiej grupy prosumentów, którzy będą zużywać energię w środku nocy, na przykład do ładowania samochodu elektrycznego lub na potrzeby pomp ciepła – wyjaśnia B.Derski.