Panika wróciła na giełdy. Rządowy interwencjonizm ograniczy wolny rynek?
Ponure nastroje zdominowały rynek akcji. Pandemia doprowadziła do drastycznego zmniejszenia popytu na ropę naftową, a zawirowania na kontraktach terminowych na ten surowiec zwiększyły obawy o światową gospodarkę. Co zmieni państwowy interwencjonizm?
Początek tygodnia był fatalny. Rynek akcji znajdował się pod presją sprzedających. W ciągu zaledwie jednego dnia niemiecki indeks giełdowy DAX odnotował stratę wynoszącą 3,97%, francuski CAC40 stracił 3,77%, a londyński FTSE zamknął się 2,99% niżej. Przecena nie ominęła także GPW, gdzie indeks dwudziestu największych spółek (WIG20) zniżkował aż 4,06%. W kolejnych dniach nastroje były już bardziej zmienne.
- Po okresie mocnego odbicia na giełdach powróciły złe nastroje, ale jest za wcześnie żeby powiedzieć, że wracamy do okresów silnego spadku – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Cofnięcie indeksów nie jest czymś nadzwyczajnym. Optymiści uważają, że już przed nami odbicie w kształcie litery V, natomiast pesymiści oceniają, że dalsze spadki na rynku akcji są dopiero przed nami, czeka nas scenariusz o kształcie litery U, a to oznacza trwanie okresu strachu.
Dużo będzie od tego w jakim tempie konkretne kraje wracać będą do aktywności biznesowej. Już wiemy, że epidemia rozwijała się bardzo szybko, a zanikać będzie powoli. Łatwiejsze jest przywrócenie produkcji niż spowodowanie powrotu do dobrych nastrojów konsumenckich, czyli zwiększania wydatków gospodarstw domowych na konsumpcję.
Istotne są też reakcje rynkowe związane z pojawieniem się w ostatnich tygodniach nowego kapitału. Możliwe, że właściciele tego kapitału spanikują, gdy pojawią się znów większe spadki na rynku akcji.
Czy obecna sytuacja jest aż tak dramatyczna, że uzasadnione są porównania do Wielkiego Kryzysu z lat 30. XX wieku?
- Nie sądzę, że będziemy mieli powtórkę tak potężnego kryzysu, bo wówczas nie było interwencjonizmu państwowego na taka skalę jak to dzieje się obecnie, zwłaszcza w wykonaniu banków centralnych – ocenia ekspert XTB. – Interwencjonizm jest potrzebny w tak szczególnej sytuacji jaką jest epidemia. Problem będzie jednak taki, że gdy sytuacja się poprawi, ten interwencjonizm pozostanie na kolejne lata, bo rządy w różnych krajach nie będą miały ani chęci, ani odwagi żeby wprowadzać reformy strukturalne przywracając jednocześnie wolny rynek.