Pierwszy bank centralny już walczy ze wzrostem cen mieszkań
Bardzo niskie stopy procentowe destabilizują rynek mieszkaniowy. Powodują bardzo szybki wzrost cen. To może dewastować gospodarkę, także po pandemii. Bank centralny w Nowej Zelandii jako pierwszy zmienia swą politykę pieniężną.
Nowozelandczycy pokazali już niejednokrotnie, że mają swoje podejście w kwestiach gospodarczych i często okazywało się, że bardzo skuteczne. Rozwiązania w walce z koronawirusem również były tam dość drastyczne, a teraz rząd wziął się za politykę pieniężną.
To właśnie w Nowej Zelandii pokonano rozpędzoną inflację. Politykę celu inflacyjnego rozpoczął w roku 1990 właśnie RBNZ (bank centralny Nowej Zelandii), a przesłanką była wysoka i zmienna inflacja, którą udało się ustabilizować. Po okresie dwucyfrowej inflacji, często dochodzącej nawet do 20%, po wprowadzeniu celu szybko znalazła się ona w przedziale 0 do 5% rocznie.
Bank centralny Nowej Zelandii znów będzie pionierem. W ustalaniu warunków polityki pieniężnej będzie brać pod uwagę sytuację na rynku mieszkaniowym. Ceny nieruchomości w Nowej Zelandii rosną w tempie dwucyfrowym i nieruchomości w największych miastach są dla wielu mieszkańców nieosiągalne. To efekt wielu czynników (m.in. podaży dobrych gruntów), ale bez wątpienia przyczyną są bardzo niskie stopy procentowe.
- To nie jest jednak tak, że bank centralny Nowej Zelandii będzie miał nowy cel inflacyjny, ale przy podejmowaniu decyzji o stopach procentowych będzie musiał uwzględniać sytuację na rynku nieruchomości – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. - Te nowe okoliczności zostały mu narzucone przez rząd, nie bez pewnych protestów ze strony banku centralnego.
Czy Nowozelandczycy znów dadzą przykład większym gospodarkom? Tak być powinno, ale jest to mało realne. Czymże innym powinna być polityka pieniężna jak nie próbą stabilizowania gospodarki, aby ta rozwijała się harmonijnie? Cel inflacyjny nie jest świętością samą w sobie, a jedynie drogowskazem do realizacji celu nadrzędnego.
Skoro od kilkunastu lat staje się oczywiste, że zmienność cen aktywów coraz bardziej szkodzi stabilności gospodarczej, z najgorszymi skutkami zapewne dopiero przed nami, to polityka pieniężna, mająca na ceny aktywów obecnie największy wpływ, powinna to uwzględniać.
- Niestety, nie mam tu większych złudzeń, obawiam się, że Nowozelandczycy padną ofiarą swoich ambitnych idei, a to ze względu na politykę prowadzoną przez inne banki centralne – komentuje ekspert XTB. - Jako mała gospodarka chcąca prowadzić bardziej racjonalną politykę pieniężną doprowadzą do umocnienia lokalnego dolara (nazywanego pieszczotliwie „kiwi”), co odbije się na koniunkturze. Jednak to właśnie reakcja nowozelandzkiego rządu i banku centralnego budzi mój podziw.