Po co nam bitcoin? Spekulanci znają odpowiedź!
Co stałoby się, gdybyśmy wyłączyli bitcoina? Być może niewiele. Ale na pewno spekulanci straciliby wiele okazji inwestycyjnych.
W momencie, gdy regulatorzy i prawodawcy „rzucają kłody pod nogi” globalnej kryptowalucie Libra, którą planuje wprowadzić Facebook, wiele osób zastanawia się, jaką rolę kryptowaluty odegrają w gospodarce przyszłości.
Jeżeli, czysto teoretycznie, za miesiąc „wyłączylibyśmy” bitcoina, nic dramatycznego nie stałoby się w światowej gospodarce. Bo tak naprawdę ta kryptowaluta nie jest jej dzisiaj potrzebna. Tylko, że to samo można było powiedzieć we wczesnej fazie rozwoju internetu i wielu innych wynalazków.
– Ja sugeruję nie zastanawiać się nad tym, czy bitcoin to waluta przyszłości, czy nie – mówi w rozmowie z MarketNews24 Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią. – Lepiej skoncentrować swoją uwagę na cenie i spekulacji, bo po to właśnie jest teraz bitcoin. Właśnie to jest najważniejsze dla osób, które interesują się kryptowalutami.
Dla tych, którzy lubią ryzyko, ale nie aż tak duże, jak to, które wiąże się z inwestowaniem w bitcoiny, stworzono koszyki i indeksy kryptowalut. – Pozwalają one na dywersyfikację ryzyka. Ale bitcoin i tak będzie w takich koszykach odgrywał największą rolę – ocenia Wardyn.
A jak dalej będą kształtować się notowania bitcoina? – Rynek walczy z przedziałem 10-13 tys. USD. Zejście poniżej to może być zjazd do 2 tys. USD, a nawet mniej. Z kolei przebicie definitywne tego poziomu w górę może oznaczać wzrost nawet do 20 tys. USD. Bo bitcoin to „król spekulacji” – tłumaczy ekspert CMC Markets.