Polska waluta nadal powinna drożeć
Nastroje inwestorów są bardzo dobre. Oceniają, że co najgorsze jest już za nami i trzeba szukać tego, co jest tanie. Tani był złoty, stąd tak duże jego wzmocnienie.
Dolar kosztuje nieco powyżej 3,90 zł, za euro płacimy niewiele ponad 4,40 zł. Kurs franka jest poniżej poziomu 4,10 zł.
- Złoty był słaby przez ostatnie miesiące ze względu na zwiększone ryzyko i odpływ globalnego kapitału – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. - Inwestorzy zauważyli, że po tak dużych wzrostach na indeksach w USA część rynków walutowych gospodarek wschodzących wygląda bardzo atrakcyjnie.
Następuje odpływ od dolara do walut, które wcześniej miały się słabo. Zyskują też inne waluty rynków wschodzących.
Umacnianie się złotego nie jest zasługą polskiej gospodarki, która być może najmniej wśród krajów UE ucierpi z powodu recesji, bo takie prognozy też się pojawiły.
- Inwestorzy patrzą bardziej regionami i grupami aktywów, a nie przyglądają się poszczególnym krajom, chyba że dzieje się w nich coś wyjątkowo złego – komentuje ekspert XTB. – Euro zyskuje wobec dolara, co wpływa wzmacniająco na kurs złotego, ze względu na przygotowywany przez UE ogromny program pomocy gospodarczej.
Powrót do poziomu 4,50 zł za euro jest mało realny. Frankowicze mogą być w lepszych nastrojach. Czy dolar może kosztować poniżej 4,00 zł, a frank potanieje?
- Przed pandemią prognozowałem, że na koniec roku dolar amerykański będzie kosztował 4,70 zł – dodaje dr P.Kwiecień. – Ten scenariusz powoli wraca do gry, bo dolar nadal jest przewartościowany, a złoty lekko niedowartościowany.
Rosną tez szanse, że w drugiej połowie roku frank szwajcarski będzie kosztował poniże 4,00 zł.