Polskiej walucie sprzyja już nie tylko wynik wyborów parlamentarnych
Złoty bardzo wzmocnił się, odkąd inwestorzy poznali wyniki wyborów parlamentarnych w Polsce. I są szanse, że cena dolara będzie na dłużej na poziomie 4 zł, a nawet nieco poniżej. Niższa inflacja w USA wywiera presję na dolara.
Złoty ma ostatnio bardzo dobrą passę. Wspierają go zarówno czynniki lokalne, jak i globalne. Efekt to dolar znów po 4 złote i niekoniecznie będzie to bariera, która naszą walutę musi zatrzymać.
Dolar kosztował już mniej niż 4 złote w lipcu tego roku, ale od tamtego czasu istotnie zyskał, w dużej mierze po zaskakującej wrześniowej decyzji RPP o silnej obniżce stóp procentowych. Jednak później RPP znów zaskoczyła inwestorów. Nie tylko nie zmieniła stóp procentowych, ale też prezes Glapiński zasugerowała brak zmian przynajmniej do marca. To pozwoliło parze EURPLN zejść poniżej 4,40 po raz pierwszy od sierpnia 2020. Inwestorów bardzo ucieszyły wyniki wyborów parlamentarnych, ale także zaskakująca, „powyborcza” zmiana nastawienia RPP.
Uruchomiły się także czynniki globalne. Rynek nie pamięta już w ogóle o konflikcie na Bliskim Wschodzie, a nieco lepsze dane o październikowej inflacji w USA opublikowane w ubiegłym tygodniu wywołały euforię, wyrażoną m.in. sporą przeceną dolara. W tych okolicznościach kurs USDPLN znacząco spadł.
Choć reakcja mogła wydawać się przesadna, faktem jest, że perspektywy inflacji w USA (a tak naprawdę ogólnie w świecie zachodnim) ulegają systematycznej poprawie i Fed spokojnie będzie mieć miejsce na cięcia stóp procentowych w przyszłym roku. Choć szef Fed próbuje jeszcze straszyć rynki możliwą podwyżką, wycena jasno komunikuje przynajmniej 4 cięcia w przyszłym roku.
- Pojawiły się optymistyczne wyceny na pierwsze obniżki stóp w USA pomiędzy majem i czerwcem 2024 r., a prawdopodobieństwo, że Fed podniesie stopy procentowe w wycenie inwestorów spadło do 5% - mówi w rozmowie z MarketNews24 Michał Stajniak, ekspertXTB.
Dane o inflacji CPI w USA za październik wskazały na większe, niż oczekiwano spowolnienie. Główny wskaźnik inflacji CPI spowolnił z 3,7% do 3,2% r/r (oczekiwano 3,3% r/r), z kolei wskaźnik bazowy spadł z 4,1% do 4,0% r/r (oczekiwano 4,1% r/r). Psychologicznie szczególnie istotne dla inwestorów okazało się to, że miesiąc do miesiąca inflacja zmieniła się o 0%, a więc wreszcie ceny przestały rosnąć.
Z dalszym spadkiem inflacji nie będzie już tak łatwo. Dotyczy to także Polski, choć polska inflacja jest aż dwukrotnie wyższa. Jednak Fed chce, aby ceny zaczęły spadać. I na spadek cen jest szansa w USA.
W takiej sytuacji prawdopodobne jest, że dolar będzie tracił wobec walut krajów rynków wschodzących.
- W takiej sytuacji kapitał kieruje się tam, gdzie są wyższe stopy procentowe i już widać, że odpływa od amerykańskiego dolara, czego potwierdzeniem jest także wysoki wzrost indeksów giełdowych – komentuje ekspert XTB. – Statystycznie jest też tak, że jeżeli dolar umacnia się przez cały rok to w grudniu dochodzi do jego osłabienia.
Powinno wzmocnić się euro wobec dolara. Z 1,08 do prawdopodobnie 1,10 na parze EUR/USD.
Będzie też szansa, aby na parze USD/PLN złamać poziom 4,0 zł, ale to jest zależne od naszej sytuacji wewnętrznej. Mieliśmy na rynku walutowym euforię po wyborach, a teraz rosną szanse, że pojawi się kapitał związany z KPO i w Polsce zaczną się większe inwestycje infrastrukturalne.
W jakich nastrojach będą frankowicze? Frank do złotego wyraźnie spada, jesteśmy poniżej poziomu 4,50.
- Ten poziom powinien zostać przełamany i są szanse, że spadniemy do poziomów najniższych od początku 2020 r. – ocenia M.Stajniak z XTB.
Dla przypomnienia, w lutym 2020 r. frank wobec złotego spadł do 4,25 zł za franka.