Presja na wzrost cen energii jest teraz słabsza
Presja inflacyjna rozlewa się po świecie poprzez rosnące ceny energii. Skutki poznamy przed końcem nadchodzącej zimy.
Nie ma dobrych informacji o cenach energii elektrycznej dla polskich konsumentów. Prezes URE zapowiedział już, że od stycznia wzrosty cen będą dwucyfrowe.
Co będzie się działo w kolejnych miesiącach zależne jest od cen gazu, ropy czy węgla na rynkach światowych.
- Jest nieco lepiej ponieważ główne szczyty wieloletnie na wielu surowcach energetycznych miały miejsce w październiku i od tego czasu ceny te trochę zelżały, a dotyczy to przede wszystkim gazu – mówi w rozmowie z MarketNews24 Michał Stajniak, ekspert XTB.
Cena gazu przekraczała wówczas 100 euro za megawat, a spadła do 70-80 euro. I byłyby niższe, gdyby nie postawa rosyjskiego Gazpromu, który ogranicza dostawy do Europy wywierając w ten sposób presję na wydanie zgody na uruchomienie Nord Stream 2.
Popyt może zimą tak dalece przewyższać podaż, że dojdzie do blackoutów, co ostatnio zasygnalizowała Austria.
Natomiast powodem do optymizmu jest poprawa sytuacji w USA i Azji. Chiny biją dzienne rekordy wydobycia węgla i odbudowują zapasy. W USA ceny gazu przekraczały 6 dolarów za 1 mln brytyjskich jednostek grzewczych, ale spadły do poniżej 5 dolarów.
- W Europie jest gorzej, bo ceny są 6-krotnie wyższe, jednak z informacji z Chin i USA wynika, że osłabło ryzyko, że zimą zabraknie surowców energetycznych na światowych rynkach bądź ich ceny znów będą bić historyczne rekordy – dodaje ekspert XTB. – Prawdziwa zima jednak się jeszcze nie zaczęła i silne są obawy o jej skutki, jeżeli temperatury będą bardzo niskie.
Cena ropy naftowej w ciągu miesiąca spadła o ponad 4%. W połowie listopada była bliska poziomu 80 dolarów za baryłkę ropy brent, później jednak odbiła do poziomu 82 dolarów.