Rekordowe obciążenie sieci energetycznej, włączona klimatyzacja staje się zagrożeniem
W stolicy w czerwcu, padł historyczny rekord zapotrzebowania na moc elektryczną latem. W ciągu kilku dekad średnia temperatura w Warszawie wzrosła o 2 st. C i zbliża się do klimatu Bałkanów.
Tymczasem wciąż brakuje przepisów, które ograniczałyby problem zapotrzebowania na energię miejskich wysp ciepła.
Temperatury znacznie przekraczające 30 st. C i pełne słońce sprawiły, że warszawski operator sieci dystrybucyjnej – Innogy Stoen Operator – odnotował najwyższe w historii zapotrzebowanie odbiorców na moc latem – 1300,7 MW. To 4 proc. więcej, niż poprzedni rekord z lipca 2018 roku.
To wciąż mniej od najwyższego obciążenia sieci zimą. Przy trzaskającym mrozie od minus 10 do minus 15 st. C, jaki był 26 lutego 2018 roku w Warszawie, obciążenie sieci osiągnęło absolutny rekord – 1352 MW. Jednak letnie obciążenie niebezpiecznie zbliża się przez ostatnią dekadę do tego notowanego zimą. W tym roku zimowe obciążenie było bowiem już tylko o 15 MW wyższe od letniego rekordu z 12 czerwca br.
- Letnie rekordy to efekt rosnącego zapotrzebowania na klimatyzację w pomieszczeniach nie tylko biurowych - mówi w rozmowie z MarketNews24 Bartłomiej Derski, ekspert WysokieNapiecie.pl. - To oznacza też, że inaczej trzeba będzie planować remonty w elektrowniach, aby nie odbywały się latem, gdy zapotrzebowanie na energię staje się największe.
W Europie Zachodniej, ale też np. w Estonii, problem ocieplania klimatu i coraz częstszych i dłuższych fal upałów, dotkliwych zwłaszcza w zabetonowanych miastach, jest ograniczany poprzez nowe technologie. W Szwecji, Helsinkach i Tartu fińskie Fortum zbudowało miejskie sieci chłodnicze. W samej stolicy Szwecji, gdzie system centralnego chłodu rozwijany jest od zaledwie kilku lat, sieć chłodnicza liczy sobie już 250 km (niemal jedna dziesiątą sieci ciepłowniczej). Z kolei w takich miastach jak Paryż i Wiedeń poprzez obowiązkowe przepisy dla nowych inwestycji lub systemy wsparcia i promocji, dachy budynków wykorzystywane są pod instalacje fotowoltaiczne albo ogrody, ograniczające nagrzewanie się budynków i zatrzymujące silne opady deszczu.
W Polsce nie stosuje się żadnego z tych rozwiązań. Co więcej, przez lata ministerstwo budownictwa wstrzymywało zaostrzenie norm efektywności energetycznej dla nowych budynków. W efekcie wiele z nich mogłoby już dziś potrzebować dużo mniej mocy, niż podobne inwestycje na Zachodzie.