Samoloty nie nadążają z transportem złota, to jeden z powodów tak dużych zmian w jego cenie
W ciągu tygodnia złoto zdrożało o ponad 5 proc. Jednak w skali miesiąca zaledwie o 0,3 proc., co wydaje się wielką niespodzianką, skoro nasilają się obawy o skalę recesji pogłębianej przez koronawirusa.
- Złoto kieruje się ku rekordom, ale możliwe są też bardzo duże korekty. Taki spadek złoto już zaliczyło w ostatnich tygodniach, co wydawało się irracjonalne, bo jednocześnie taniały akcje na amerykańskiej giełdzie – mówi w rozmowie z MarketNews24 Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę. – Takie irracjonalne zmiany cen złota mogą się powtarzać.
Wielka niepewność na rynkach i rekordowo niskie stopy procentowe powodują jednak, że generalnie jest to bardzo dobry czas dla złota. Wiele krajów uruchomiło gospodarcze pakiety stymulacyjne, co powinno spowodować wzrost inflacji bo pieniądze „rozdawane są za darmo”. Ten mix uwarunkowań rynkowych powinien tym bardziej powodować wzrost cen „żółtego metalu”.
Jednak sytuacja jest szczególna także z bardzo zaskakującego powodu.
- Transport złota jest bardzo utrudniony. Bo złoto jest transportowane głównie w lotach komercyjnych, gdzie jest duża dywersyfikacja dostaw i nie można zbyt dużych ilości złota załadować na pokład jednego samolotu – wyjaśnia ekspert CMC Markets.
Dla polskich inwestorów złoto stało się tym bardziej atrakcyjne ze względu na osłabianie się złotówki.
Cena złota była rekordowa we wrześniu 2011 r. Przekraczała wtedy 1 870 USD za uncję. Aby ten historyczny rekord został pobity, musiałoby zdrożeć o 200 USD.
- Złoto zmieniając swą cenę szuka kolejnych poziomów oporu – mówi Łukasz Wardyn. – I takim poziomem oporu może okazać się jego rekordowa cena z 2011 roku.