Ten rok będzie przełomowy dla frankowiczów
25 marca Izba Cywilna Sądu Najwyższego ma wypowiedzieć się w sprawach „frankowych”. Nie musi to oznaczać, że frankowiczom będzie łatwo wybierać pomiędzy zawarciem ugody bądź procesem sądowym. Procesów sądowych w tym roku będzie jednak dużo więcej.
- Ten rok powinien okazać się przełomowy dla frankowiczów, z tego grona coraz więcej osób będzie decydowało się na rozpoczęcie procesów sądowych - mówi w rozmowie z MarketNews24 Jarosław Sadowski z Expandera. – Wprawdzie KNF sugerowała bankom, aby decydowały się na zawarcie ugody, ale dopiero przekonamy się co zrobią banki.
Gdyby banki zdecydowały się na wariant sugerowany przez KNF, to kredyt byłby przeliczany w taki sposób, jakby od dnia zawarcia umowy był kredytem złotowym. Takie rozwiązanie drastycznie obniżałoby zadłużenie i comiesięczne raty.
Jeżeli kredyt zaciągnięty był w najgorszym momencie, w sierpniu 2008 r., gdy frank szwajcarski kosztował trochę poniżej 2 zł, to przy udzielonym kredycie na 300 tys. zł obecne zadłużenie wynosi 400 tys. zł.
- Po podpisaniu ugody zadłużenie takie zadłużenie frankowicza spadłoby z 400 tys. zł do mniej więcej 150 tys. zł, a comiesięczna rata zmniejszyłaby się z 2 tys. zł do około 800 zł – wyjaśnia ekspert Expandera. – Jednak po wygraniu procesu sądowego, gdyby umowa uznana została za nieważną mogłoby okazać się, że po odliczeniu już opłaconych rat dług pozostający do spłacenia to ok. 27 tys. zł.
Przy kredytach udzielonych przy innym kursie złotego wobec franka te korzyści będą oczywiście mniejsze. Jednak unieważnienie umowy okazuje się o wiele korzystniejsze dla frankowicza niż zawarcie ugody.
Lista wątpliwości jest jednak dłuższa. Proces sądowy może trwać kilka lat, a ugodę uda się zawrzeć po kilku dniach?
- To nadal będą indywidualne decyzje frankowiczów – dodaje J.Sadowski. – Banki nie chcą zbyt łatwo wychodzić z propozycjami zakończenia sporów, obawiając się, że w ten sposób skłonią do działania jeszcze większe grono kredytobiorców.