Newsy Dla wydawców O nas Współpraca/Oferta Newsletter Regulamin Rejestracja Zaloguj się
Kategorie
Gospodarka
Kraj Unia Europejska Świat
Edukacja Energetyka Finanse
Finanse osobiste Wyniki Finansowe
Firma Handel Manager Media i Marketing Medycyna Motoryzacja Nieruchomości i Budownictwo Podatki Prawo Przemysł Rolnictwo Teleinformatyka
Hardware Telefonia
Transport Turystyka Żywność Kultura i Rozrywka Sport i rekreacja Zdrowie i Uroda Infografiki Materiały prasowe
InwestycjeZagraniczne.com StrefyNieruchomości.pl

Uprawnienia do emisji CO2 mogą okazać się równie niebezpieczne jak bitcoin

pobierz video
23.04.2021

Maksymalna ilość uprawnień do emisji CO2 systematycznie maleje, dlatego pod pewnymi względami może być porównywana z bitcoinem. Cena uprawnień może gwałtownie eksplodować, co byłoby bardzo niebezpieczne dla polskiego przemysłu.

- Uprawnienia te są bardzo specyficznym instrumentem finansowym, ponieważ nie ma zastępujących je substytutu dla prowadzących działalność produkcyjną - mówi w rozmowie z MarketNews24 Marek Lachowicz, ekonomista, autor raportu „EU ETS a bańki cenowe”.

Europejskie uprawnienia do emisji CO2 (ETS), od momentu wprowadzenia w 2005 r. stały się jednym  z najważniejszych elementów polityki klimatycznej prowadzonej na terenie Unii Europejskiej.  Uprawnienia przydzielane są częściowo bezpłatnie instalacjom funkcjonującym w ramach systemu EU  ETS, jednakże nie wszystkie mogą z nich skorzystać.

Przedsiębiorstwa nieobjęte bezpłatnymi  przydziałami uprawnień do emisji oraz te, których potrzeby wykraczają poza wielkość przydziału,  zmuszone są kupować uprawnienia na rynku pierwotnym, gdzie sprzedawcami są państwa  członkowskie, a handel odbywa się w drodze aukcji lub wtórnym, tj. na giełdzie albo rynku finansowym  pozagiełdowym. Dopuszczalne są także umowy kupna-sprzedaży pomiędzy instalacjami działającymi w  obrębie EU ETS. Ideą systemu było umożliwienie instalacjom objętym bezpłatnym przydziałem  uprawnień, odsprzedanie ich tym, które wykazywały ich niedobór. Otwartość rynków finansowych  pozwoliła jednak włączyć się w handel EU ETS inwestorom.

W związku z tym podmioty  zaangażowane w handel uprawnieniami w ramach EU ETS podzielić można na: potrzebujące  (sprzedające) w wyniku specyfiki prowadzonego biznesu oraz pozostałe, które działają na własny  rachunek. Wiąże się z tym fundamentalna różnica w postrzeganiu EU ETS. Inwestorzy ETS traktują uprawnienia do emisji jak instrument europejskiego rynku finansowego.   

- Inwestorów ETS nie można utożsamiać ze spekulantami, ci stanowią bowiem  jedynie ich część – wyjaśnia M.Lachowicz.

Graczy giełdowych, w tym inwestorów ETS, można podzielić na: • arbitrażystów, wyszukujących różnic cenowych na rynkach; • hedgerów, stosujących kombinacje instrumentów do zminimalizowania wahań cen; • spekulantów, upatrujących zarobku w różnicach kursowych. 

Uzasadnione jest założenie, że, krótkookresowo, popyt na EUA jest  stosunkowo nieelastyczny, a podaż ograniczona. Po osiągnięciu maksymalnego nasycenia, rynek nie jest w stanie wytworzyć nowych  uprawnień do emisji, zatem kolejne przesunięcie krzywej popytu powoduje wyłącznie gwałtowny  wzrost ceny.

– Z tych powodów cena ETS-ów rośnie relatywnie spokojnie, natomiast po osiągnieciu poziomu krytycznego może gwałtownie eksplodować – mówi M.Lachowicz.

Maksymalna ilość uprawnień do emisji CO2 systematycznie maleje, dlatego pod pewnymi względami może być porównywana z bitcoinem, gdzie również teoretycznie jest ich maksymalna liczba, tyle że można ich „wykopać” więcej przy zaangażowaniu większych środków, a tego już nie można zrobić w przypadku ETS-ów.

 

Załóż konto
Aby móc w pełni korzystać z naszego serwisu należy się zarejestrować.
rejestracja
Nawigacja
Newsy Dla wydawców O nas Współpraca/Oferta Newsletter Regulamin Polityka Prywatności Polityka Cookies
Newsletter
Jeżeli chcesz być informowany przez nas tylko o najważniejszych informacjach zapisz się do naszego newslettera już teraz
zapisz się
Kontakt

VideoTarget Sp. z o.o.
ul. Prosta 70
00-838 Warszawa
NIP: 521 371 76 87
 
redakcja@marketnews24.pl