Złoto, gwałtowną zmianę cen wywołali spóźnieni na pociąg
W bardzo szybkim tempie złoto straciło 500 USD za uncję. Jednak prawdopodobne jest, że na koniec roku odrobi dużą część strat, zbliżając się do historycznego rekordu.
Dla przypomnienia, poranek 21 października przyniósł bardzo dużą zmienność na rynku metali szlachetnych. Złoto jeszcze dzień wcześniej kręciło się w okolicach historycznych szczytów. Spadek cen złota w ciągu jednego dnia wyniósł 5%. Jeszcze silniejsza korekta była widoczna na rynku srebra, platyny czy palladu.
Cena złota w okresie miesiąca spadła na kontraktach terminowych z historycznego rekordu 4 394 USD do 3 902 USD za uncję, z końcem pierwszego tygodnia listopada znajdowała się nieco poniżej 4 tys. USD (zaledwie o 3 dolary). Nadal jest jednak droższe o ponad 50% niż na początku roku.
Po 21 października dominowały komentarze, że do wyprzedaży na złocie nie doszło z konkretnego, jednego powodu. Co się więc stało?
- Przecena była dynamiczna, największa od 2022 r., jednak wówczas wyprzedaż złota była rozciągnięta na kilka miesięcy, a teraz miała miejsce na przestrzeni kilku dni i teraz konsoliduje się na poziomie 4 tys. USD – mówi w rozmowie z MarketNews24 Michał Stajniak, wicedyrektor Działu Analiz w XTB. - Cena złota biła kolejne historyczne rekordy, po złoto stały kilkusetmetrowe kolejki, tzw. ulica rzuciła się na złoto i srebro. Kupowali ci, którzy wcześniej nie interesowali się inwestycjami, pojawił się efekt FOMO (fear of missing out), to lęk przed znalezieniem się poza pędzącym pociągiem. Gdy ulica wchodzi na rynek, to zazwyczaj szeroki rynek realizuje swoje pozycje. Ceny zaczęły spadać, a tzw. ulica spanikowała.
Rynki finansowe w ostatnich tygodniach żyły przeświadczeniem ciągłych wzrostów na rynku giełdowym i na rynku kruszców. Wyniki spółek były całkiem niezłe, udało się uniknąć najgorszego scenariusza kolejnej eskalacji wojny handlowej, a stopy procentowe ponownie spadły. Z drugiej strony Powell zakomunikował, że grudzień wcale nie jest pewnym terminem, kiedy stopy procentowe mogą spaść po raz kolejny. Takie zdanie potwierdzają kolejne wypowiedzi członków Fed, takich jak Goolsbee, Cook czy nawet Daly, choć jednocześnie widać, że zdania dotyczące kluczowego ryzyka są podzielone. Jedni wskazują na zbyt duże ryzyko inflacji, która może się pojawić wraz ze wznowieniem prac rządu, a z kolei drudzy mówią o znacznym spowolnieniu na rynku pracy, co jest wzmocnione właśnie przez zamknięcie prac amerykańskiego rządu.
- Rynki uspokoiło wstępne porozumienie między USA i Chinami, choć brakuje konkretów, to jednak nie doszło do zamrożenia handlu między tymi dwoma mocarstwami – dodaje ekspert XTB. – I to był jeden z czynników osłabiających złoto.
Rynek złota ma swoją specyfikę. Jego uczestnicy nie tylko inwestują, ale utożsamiają się z posiadanym aktywem. Dla wielu złoto nie jest środkiem przechowywania wartości, lecz także manifestem światopoglądowym, wyrazem nieufności wobec rządów i banków centralnych. Ta emocjonalna więź sprawia jednak, że inwestorzy tracą obiektywność. Złoto przestaje być aktywem, a staje się symbolem, a nikt jeszcze nie wynalazł modeli wyceny symboli i poglądów. Kiedy cena zaczyna nieuchronnie spadać, trudno to zaakceptować. Nie oznacza to oczywiście katastrofy dla całego segmentu metali szlachetnych. Złoto nie stanie się bezwartościowe, jak może się to stać z upadającą spółką jednak korekta i realizacja zysków jest już i tak spóźniona.
Najważniejsze instytucje finansowe nie zweryfikowały jednak swoich prognoz dotyczących cen złota. A prognozy były różne, te ostrożne zakładały, że nie zostanie przebity w tym roku poziom 4 500 USD za uncję.
- Wciąż oczekiwane są dużo wyższe poziomy niż obecnie – komentuje M.Stajniak z XTB. – Jeżeli na rynku nie wydarzy się coś bardzo ważnego, a to mogłaby być decyzja Fed o zakończeniu obniżek stóp procentowych lub ogłoszenie pokoju Rosja-Ukraina, to poziom 4 400 – 4 500 USD za uncję jest do osiągnięcia z końcem roku i początkiem przyszłego, co jednak prawdopodobnie zostanie poprzedzone realizacją zysków przez duże instytucje, które będą chciały pochwalić się swoimi wynikami przed rozpoczęciem 2026 r., a później znów będą kupować złoto.