Złoto nie obroniło nas przed inflacją, srebro było lepsze
Złoto byłoby dla polskich inwestorów porażką, gdyby nie osłabienie złotego.
W grudniu cena złota przekroczyła poziom 1800 USD/uncja, choć jego cena w 2022 r. przebiła nawet poziom 2 000 USD. Cena po 52 tygodniach spadła wówczas o 1% r/r.
- Złoto miało fenomenalny początek roku, ponieważ pojawił się wyjątkowy czynnik ryzyka, jakim było rozpoczęcie wojny w Ukrainie – mówi w rozmowie z MarketNews24 Michał Stajniak, ekspert XTB. – Jednak od tego czasu zmieniło się bardzo dużo, ze względu na podwyżki stóp procentowych wprowadzone przez większość banków centralnych.
Na świecie wraz ze wzrostem stóp procentowych wzrastała atrakcyjność lokat i obligacji. Oczywiście są kraje o bardzo wysokiej inflacji, gdzie realna stopa procentowa jest bardzo niska. Fed podejmował jastrzębie decyzje w warunkach, gdy inflacja w USA była ponad dwukrotnie niższa niż w Polsce.
Opłacalność inwestowania w złoto wypada lepiej z perspektywy polskich inwestorów.
- Jest to jednak efekt tylko i wyłącznie walutowy – komentuje ekspert XTB. – To, że złoto zyskiwało 8-9% jest konsekwencją słabości złotego wobec dolara, dolar w 2020 r. kosztował nawet powyżej 5 zł. Pod koniec roku efekt ten został osłabiony.
Srebro chroniło inwestorów przed inflacją lepiej niż złoto. Światowe ceny srebra wzrosły o 10%. To efekt tego, że srebro, platyna i pallad mają jako metale szlachetne większe znaczenie w przemyśle, na przykład w technologiach związanych z odnawialnymi źródłami energii.
- Złoto zaczyna jednak znów jaśnieć, ze względu na obawy inwestorów dotyczące recesji – dodaje M.Stajniak z XTB. – Pokazuje to zachowanie spekulantów, którzy pozycje krótkie na złocie zamieniają na długie.
Początek roku powinien być dobry dla złota. Druga połowa roku będzie bardzo istotna, ponieważ może dojść do obniżek stóp procentowych przez najważniejsze banki centralne. Wpłynie na siłę dolara, który przez dwa lata był bardzo mocny.